To jest jakas peruwianska tradycja, ze kolejno strajkuja kolejne miasta. Tym razem uciekalismy z Chivaya czym predzej i w przepelnionym busie docieramy do Arequipy,a dalej do Cuzco.
Ku naszemu zaskoczneniu oferta hostelu zlozona na dworcu okazala sie najciekawsze, ale musielismy zlazic 3h Cuzco by byc tego pewnym. Najlepsze, ze tv w pokoju i Wimbledon, wiec juz wiecie ze za duzo z miasta nie zobaczylismy...
No dobra. Jak przystalo na ´stolice gringo´w poludniowej Ameryce jest mnostwo ludzi, hotele pieciogwiazdkowe, wykwintne restauracje i masa masa sklepow z suvenirami. Przed przyjazdem spodziewalismy sie jakiego wzmozonego ruchu turystycznego ale chyab sytuacja nas nieco przerosla, wiec jak juz napisalismy, glownie siedzielismy pod pierzyna... tak do 13. Potem bylo cieplej i czas na przechadzanie sie waskimi uliczkami miasta, zahaczylismy o Inca Muzeum i musimy przyznac, ze ilosc zbiorow jest dosyc imponujaca. Tak naprawde sie starzejemy i zaczynamy lubic muzea:)
I czas plynalby blogo, gdyby znow nie pojawili sie w naszym zyciu (hostelu) przyjaciele z Peguota:) Mimo ze nie mamy tu za bardzo co robic, przedluzamy nasz pobyt w miescie o kolejne dni, chodzimy spac o 1 w nocy, a o 7 wstajemy na tenis.
Na 07.07 zapowiedziano blokade Cuzco, wiec w nieskonczonosc siedziec tu nie bedziemy
KOSZTY: Arequipa-Cuzco 25/os, hostel 15/os, Inca museum 10/os