Jeszcze piszac poprzedniego wpisa kolejny raz namierzamy sie z pozanymi w Uyuni Argentynczykami. Tym razem skutecznie sie odnajdujemy i konczymy na cervezie. Ugadujemy sie razem jechac na Colca Canyon. My z postojem w Arequipie oni dolacza juz w Chivay. Tradycji jednak sie stalo zadosc, znow zaczal sie strajk i arg utkneli w Puno na 3 dni.
My udalismy sie do Arequipy i mimo ze spedzilismy tam jeden wieczor, miasto na stale ma miejsce w naszym sercu, a to za sprawa lodow galkowych o samku.. cervezy:)
Nastepnego dnia dojezdzamy do Chivay- miasteczka na poczatku kanionu. Naszym celem jest krotki treking do Cabanacone. Okazuje sie jednak ze 54km nie dosc ze nie sa zbyt ciekawe to jeszcze regularnie kursuja tutaj busy (ktos nas wprowadzil w blad) Zostajemy jednak na noc z powodu planetarium- nie na codzien ma sie okazji obejrzec gwiazdy poludniowej polkuli.
W koncu dojezdzamy do Cabanaconde, obchodzimy hostele w poszukiwaniu map i ruszamy na treking. Plan niezbyt oszalamiajacy, moze z 10h marszu na 3 dni, no ale wzieta poprawka z Isla del Sol. Na szczescie juz w pierwszy dzien nasze plany ulegaja zmianie, a to ze wzgledu, ze troche pobladzilismy i doszlismy o jedna wioske za daleko. Wysokosc 2400mnpm wiec nareszcie mozna bylo uruchomic namiot. z miejscem neizbyt bo generalnie stromo, jedyne wyplaszczone miejsca to pola uprawne lub pastwiska oslow. Nam trafily sie te drugie przez co bylo dosyc miekko:)
Kolejny dzien dochodzimy do Lletici (niestety omijamy wodospad), na tym odcinku loopa jest zdecydowanie mniej ludzikow i lepsze widoki. Znowu dreptania 6h, znowu szukamy miejsca po ciemku, znowu pelno gwiazd i spanie od 19-7 (co robic ciemno).
Ostatni dzien ma byc najtrudiejszy bo powrot z wysokosci 2050 (rzeka) do 3200 Cabanaconde. Dostalismy w kosc 5h podejscia 5litrow wody (mao), ale oczywiscie wszycy mamy sie dobrze i to Ewa chciala tu isc
O samym kanionie : spotkany na trasie przewodnik troche nam poopowiadal. Ze jak my z Polski to respect, bo najpierw jako pierwsi przeplyneli go polscy kajakarze, a co wazniejsze 2 lata temu byla tu ekipa naukowcow, ktora wybadala, ze jest on jednak najglebszy na swiecie, w co wszyscy okoliczni mieszkancy wierza:) Jak wyglada sam kanion opiszemy zdjeciami
A jut, jak Ewa bedzie grzeczna zobaczy wielkiego ptaka (glowny pkt wszystkich wycieczek)
KOSZTY: bus Puno-Arequipa-Cabanaconde 10/os, 15/os
nocleg Arequipa i Cabanaconde 10/os, planetarium 10/os (hehe)
wstep do parku Colca Canyon.....35/os
Po 2h i dodaniu 8 zdjec poddajemy sie, postaramy sie dolaczyc w najblizszym czasie
Edit: no to bylismy zobaczyc kondory. o 8 rano ktos na dnie kanionu otworzyl klatki i te olbrzymie ptaszyska zaczely szybowac w powietrzu. Szybowac, bo o lataniu mowy byc nie moze skoro ruch skrzydlami wykonuja co 5 min. A ktos tu podwazal aktywnosc leniwca:)
Z fotkami staralismy sie jak moglismy (cieszymy sie Witold ze zauwazyles poprawe naszych fotek. To od momentu poznania pewnego Francuza, ktory powiedzial ze przed zrobieniem foty trzeba wcisnac przycisk do polowy:))