La Paz opuszczamy z oslawionego cementario (przezylismy), byla 13 po poludniu a w glowie szum po rozmowach telefonicznych...
Droga do Copacabany zajela 3h, z 30 minutowa przerwa na przeprawe promowa, gdzie autobus plynie osobno na jakiejs tratwie z flisakami, a my podazamy motorowka.
Decydujemy sie plynac na 2 dni na Isla del Sol, miejsce w ktorym wszystko sie zaczelo. Ano pierwszy krol Inki Manco (syn boga slonca, zrodzony wlasnie nad jeziorem Titicaca) poslubil swoja siostre Mama Ocllo i tak zapoczatkowali dynastie.
Naszym celem, procz oczywiscie doznan duchowych i oddania czci sloncu byla krotka przechadzka. Chcielismy sprawdzic na co nas wszystkich stac chodzac z pelnym obciazeniem. Wynik: ...mierny trase3h pokonywalismy 6h. No wazne ze doszlismy, ale tez musimy przyznac ze duza czesc czasu spedzalismy na (medytacjach) podziwianiu natury.
Sama wyspa...hmm na pewno zycie tam toczy sie troche wolniej, tradycyjne rolnictwo, ojcowie grajacy w karty i matki opiekujace sie 12 dzieci. Troche nas rozczarowala ilosc burzujskich restauracji a nawet internet cafe.
Powort z wyspy byl dosyc klopotliwy. Okazalo sie ze bilet powrotny jest dwa razy drozszy niz na wyspe. Dzieki temu zapakowalismy sie na lodke z lokelsami do Yampupaty, skad niby podbieral busik do Copacabany. I faktycznie podbieral, tylko jakims cudem wszyscy lokelsi sie zmiescili, majac ubaw z 2 bialasow dla ktorych miejsca juz nie bylo:) Gdy juz w koncu przestalismy machac na pozegnanie wyciagnietymi fuckerami, podszedl jakis miejscowy, ktoremu najwidoczniej sie zrobilo zal i zabral nas z 1h opoznieniem do miasta. Najwazniejsze ze po drodze mijalismy naprawde piekne tradycyjne, nie skazone turysta wioski. Gdybysmy wiedzieli o tym wczesniej nasz ´treking´ przebiegal by inna trasa.
KOSZTY: bus do Copa 15/os, prom na wyspe 10/os/tam:) , nocleg Copa 15/os, Isla del Sol 15/os