Strajk w Uyuni zaczal sie w niedziele i trwal 4 dni do srody wieczor. Protestujacy optowali za rozwinieciem zwinietego asfaltu, a przynajmniej podpisaniem kontraktu z wykonawca inwestycji. Przez pierwsze 2 dni protesty gornikow ograniczaly sie do niewpuszczania i niewypuszczania autobusow lecz nikt z przedstawicieli wladz nie wykazal checi przyjazdu i spotkania (choc plotka glosi ze juz pierwszego dnia wyjechali ale droga zajela im wiecej czasu). No to gornicy zaostrzyli protest i poczulismy zapach Polski: palenie gum, przebijanie opon samochodom probojacym ominac blokady, a nawet-ciekawostka- nakazali zamkniecie wszystkich sklepow i restauracji o 12 w poludnie. Raz zaspalismy wiec chodzilismy glodni.
Na plus zaistnialej sytuacji spotykamy Marine i Ignacio, parke z Argentyny, ktora objezdza hameryke w swoim terenowo usposobionym Peugeocie. Gdy juz planowalismy wspolny wypad na Salar postanowiono odglosic starjk i wypuscic bialasow z miasta.