Najslynniejszy wulkan Indonezji. Jak to sie zwyklo pisac w ulotkach- krajobraz ksiezycowy. Juz w Yogya chcieli nas naciagnac na full serwis ze wschodem slonca nad Bromo-hehe ale jak sie spytalismy o pore deszczowa to juz nic nie gwarantowali:)
Dojechalismy do Ceworo o 6 rano, wszystko dzieki busowi ktory zostawil nas w Probolingo o 2 w nocy a pozniej jakis minibus z jedynych sobie znanych powodow postanowil o 4 rano jechac pod Bromo. Tam rowniez pytamy sie o punkt widokowy i kolejna rozbrajajaca odpowiedz ze nie dzis, moze jutro:) hehe
Pozostalo nam obejsc sie smakiem, poszperac w googlach jak to wyglada z pkt widokowego i wybrac zwykle podejscie pod krater. Z poprzednich wpisow wywnioskowaliscie pewno ze slowo pisane nie jest nasza mocna strona, tym bardziej jesli chodzi o opis przyrody (za malo Orzeszkowej sie naczytalismy), ale faktem jest, ze roposcierajacy sie krajobraz jest cudny. Miejsce otoczone przez gory, w srodku teren zupelnie plaski, a na srodku wyrastajacy Bromo i Batok, szkoda ze chmury przysonily Semeru (naprawde polecamy google). Ze wulkan jest ciagle aktywny, bucha para i ciagle smierdzi siarka, wspominac nie musimy.
Troche naprawde zalujemy tej pory deszczowej, bo pomimo znikomej ilosci deszczu chmury nie daja za wygrana. Kolejny trzeci wulkan pozostawia niedosyt.
Koniec labiedzenia, ruszamy walczyc z falami
KOSZTY: bus Yogya- Probolingo 70/os,- Ceworo 25/os, wstep do parku Bromo 25/os