Kilkanascie tysiecy wysp, trzesienia ziemi, lawiny blotne, a mimo to mamy nieodparte wrazenie, ze kraj ten jest blisko powiazany z Polska, a jeszcze mocniej z Monaco.
Wize mamy tylko na 30 dni, wiec szykujemy sie na najbardziej zabiegany miesiac w podrozy. Granice z Malezji przekraczamy na promie- lekkie stresy (jesli tak wyglada najbezpieczniejszy prom Indonezji, to ostatnie katastrofy nas nie dziwia)- i trafiamy do Dumai, miasta portowego, slynacego na calym swiecie z rekrutacji piratow. Widok troche znany: kurz, smieci, dziury w asfalcie, usmiechnieci lokelsi. Jak najszybciej staramy sie udac w kierunku jeziora Maninjau. Troche nas dziwi ze 300km mozna pokonywac 15h, a mozna. Cale szczescie ze bus pusty i w srodku 10 osob. Cud.
Jezioro otoczone przez gory, czyste i woda jakas taka slodka. A ze bungalowy mielismy ok 30m od brzegu calkiem milo rozpoczynamy przygode z tym krajem.
Tutaj jeszcze fotki robilismy, ale teraz nei mamy mozliwosci zalaczyc...
KOSZTY: 1$=ok 11000 rupiah
prom Melaka-Dumai 170Mal Ringit/os w 2 strony (wymagany bilet powrotny przy wyrabianiu wizy), wiza 25$/os, bus: Dumai-Bukittingi 75/os, Bukittingi-Bayur 13/os, bungalow 50/domek