Gdzies tam znaczy w kierunku Adelaidy. Pierwszy raz na wyjezdzie przywitalismy sie z naszym namiotem, spiac gdzies przy 'autostradzie' w Port Augusta. Nastepny dzien to pomoc 4 kierowcow w osiagnieciu Adelaidy.
Miasto zdecydowanie bardziej przemawia do nas niz Perth, troche bardziej zatloczone, wielokulturowe (kolorowe: biali, zolci, czarni, ab-oryginalni), z ogromna powierzchnia parkow i ogrodow. Jeden z nich stal sie naszym miejscem campingowym na pierwsza noc, poniewaz tereny kosciolow sa wybetonowane... na kolejne 2 dni jakims cudem przygarnal nas Dave z CS mimo, ze pisalismy do niego juz z miejscowej biblioteki (net w bibliotekach australijskich za free, ale kiepsko z fotami, mozna tylko surfowac)dajac mu ok 1h namyslu:)
Ciagle jestesmy zdezorientowani. wg Lonely Planet kazdy kamien zasluguje na wynajecie terenowki i spedzenie conajmniej 3 dni kontemplujac jego ksztalt i kolor. innymi glownymi atrakcjami sa miejscowe muzea, art gallerie i kawiarnie..... kapujecie? muzea, galerie i kawiarnie. Jesli ktokolwiek moze polecic naprawde ciekawe miejscowki bedziemy wdzieczni.
A myslelismy ze z morza oglada sie mniej....