Waznosc naszej wizy konczy sie w niedziele 7kwietnia. Niestety tak niedobrze trafilismy, ze jutro i pojutrze Chinczycy maja public holiday... a co za tym idzie wszystkie urzedy sa nieczynne. Przedluzanie wizy musielismy zaczac wczesniej.
Z Shangrila zjechalismy rowerami do Tiger Leaping Gorge town, ok. 60km raczej po plaskim z malymi wzniesieniami, zjazdami, ostatnie ponad 40km - ciagly zjazd ;) Buzie nam sie smialy przy ciaglej predkosci 40km/h bez pedalowania. Ponadto z kazdym km robilo sie cieplej. Czuc bylo, ze zjezdzamy z 3100mnpm na ok.1800mnpm.
Z Tiger Leaping Gorge do Lijang wzielismy lokalnego busika za ok17zl/os (100km) i spotkalismy sympatyczna pare z Polski - Maje i Bartka, ktorych pozdrawiamy i potwierdzamy nasze przybycie na grilla ;), a z Lijang do Kunming nocny pociag. Oczywiscie, jako, ze Chinczykow jest duzo, pociag mial relatywnie duzo wagonow, ale o miejscach siedzacych zapomnij... Mielismy stojace :)
W poniedzialek rano trafilismy do naszych hostow z poczatku pobytu w Chinach. Niestety tutaj zaczely sie problemy. Okazalo sie, ze zalatwienie wizy w Kunming zajmuje 5dni roboczych (zreszta, jak w wielu wiekszych miastach, czasem nawet 7dni). Nie mielismy ani tyle czasu, ani nie chcielismy spedzac tygodnia w Kunming tracac 1/4wizy.
Tak wiec wybor padl na Leshan - podobno najlepsze miejsce do przedluzania wizy:
1. mowia po angielsku - 1 babeczka rzeczywiscie cos mowila - co i tak jest sporym sukcesem, jak na Chiny
2. sa zyczliwi - mlodzi pracownicy, byc moze nieco bardziej otwarci na turystow i swiat
3. nie potrzeba wielu dokumentow, by przedluzyc wize - wystarczy paszport, fotografia paszportowa, potwierdzenie zameldowania w hotelu (jesli jestescie z dzieckiem, za ktore nie placicie, ono tez musi miec zameldowanie)...my mielismy nagranego coucha, wiec nie musielibysmy sie meldowac w hotelu, ale...tu zaczynaja sie kolejne problemy.. PSB (public security bureau, w ktorym przedluza sie wize musi byc z tego samego regionu, w ktorym mieszka osoba cie goszczaca, musisz udac sie do wlasciwego PSB z twoim hostem, on musi potwierdzic, ze u niego nocujesz i dopiero wtedy mozesz dzialac dalej, niestety dziewczyna, u ktorej mielismy sie zatrzymac pracowala w godzinach pracy biura, wiec i tak musielismy wykupic hotel na 1 noc, dopiero dzis mozemy skorzystac z gosciny - tak procedura).
4. wize zalatwia sie w 1 dzien - prawda
5. koszt 160 RMB / wiza (ok.80zl)
Wize odebralismy dzisiaj. Pora ruszac dalej!
Obecnie planujemy kolejne 2 pociagi, a biletu siedzacego, a najlepiej lezacego nie uswiadczysz...byc moze, gdyby zabookowac bilet 2 tygodnie wczesniej... Do tego sa te dni wolne w Chinach, a my mamy jeszcze rowery. O tym kolejny akapit ;)
Jak traktuje sie turyste z rowerem w Chinach.
Kupujemy 2 bilety stojace na pociag (innych nie ma, choc chetnie bysmy sie polozyli, no...przynajmniej usiedli). Przechodzimy przez 3-4 checkpointy, gdzie np. chca nam zabrac butle z kuchenki czy nozyk/scyzoryk (procedury identyczne, ja na lotnisku), czekamy az caly miliard ludzi wejdzie do pociagu i grzecznie pytamy po polsku konduktora, gdzie mozemy postawic rowery? Mysli, przychodzi 5-8 innych - mysla... przez pierwsze 10minut czekamy cierpliwie, kolejne 10 minut - czekamy mniej cierpliwie, w koncu dzwonek, pociag rusza za 2 minuty. Gdyby Andrzej nie wepchnal sie razem z rowerem do pociagu zostawiliby nas na peronie i przerzuciliby odpowiedzialnosc na konduktora w dniu nastepnym... nie mieli zadnego pomyslu co zrobic?! no nic, wiem juz, ze moj Maz potrafi sie wkurzyc, potrafi zaklac po polsku i angielsku i wywalczyc miejsce dla calej naszej trojki.... eh, tylko po co ten stres.
Finalnie, po 30min podrozy, znalezli kogos kto jako tako mowil po angielsku... mlody chlopak z innym konduktorem wskazali nam miejsce, gdzie mozemy postawic rowery i 15minut pozniej przechodzilismy z rowerami i bagazami wewnatrz zatloczonego pociagu chyba ze 4 wagony! Absurd jakich malo. A Chinczycy po prostu nie uzywaja glowy, niestety. Najlepiej powiedziec: nie da sie, nie mozna, nie rozumiem i krzyczec.
Tyle, ze my tez potrafimy krzyczec.
Koniec narzekania, latwo nie bylo. Tym razem sprobujemy wyslac nasze rowery pociagiem cargo... moze bedzie latwiej tylko z plecakami posiedziec na karimatach, na kawalku podlogi. Trzymajcie kciuki! Ciag dalszy nastapi (e) ;)