Nareszcie. Po 2 dniach jazdy przez Słowację, Węgry, Serbię dojeżdżamy. Kanion Tary oglądamy z auta i tarasów widokowych. znajdujemy kemping. Zanim o cokolwiek pytamy jesteśmy już po kieliszku śliwowicy. Razem z nami jest jeszcze parka z Bawarii z Niemiec więc finał LM pełen emocji.
Rankiem idziemy na krótki treking. Obieramy łatwą trasę wokół 3 jezior. Przebijamy się po kolana w śniegu po czyichś śladach, gubimy ścieżkę schodząc na skraj urwiska, uciekamy w las przed bykami, które najzwyczajniej w świecie nas gonią. Po 8h wracamy na kemping. Tam raz jeszcze zaglądamy do niemieckiego przewodnika pełnego przykładowych tras i już wiemy że naszego wariantu nikt nie przewidział.