31.12.2012
-Eddy napisal smsa
-Czytaj
"Jesli jestescie w Azji chcialbym zebyscie przylecieli na 60 urodziny Boba."
Patrzymy po sobie z Ewa, zadajemy jeszcze kilka banalnych pytan by uspokoic sumienia, ale juz wiemy ze lecimy.
Bob byl kapitanem jachtu ktory zlapalismy 4 lata temu z Perth do Port Lincoln. Eddy, jednym z zalogantow z ktorym utrzymujemy w miare regularny kontakt.
Niecale 3 tyg na uzyskanie wizy, zeby zdarzyc na impreze 20 stycznia. Wiec siedizmy w BKK, rownoczesnie wyrabiajac wize do Birmy i evise do AU. Mi z Ewa przydzielaja po 2 dniach ale dla Marty potrzebne tlumaczenie aktu urodzenia, ktory jest w Polsce. Z pomoca mamy szybko zalatwiamy i ta sprawe, i pozostaje czekanie.Tydzien w Cameron Highlands spedzamy na kontakcie z ambasada, Eddiem, i odswiezajac mejla co 5 min.
W srode 16.01 mamy pozytywna odpowiedz wiec jednak polecimy. super. Ale karma czuwa i mejl zwrotny od Eddiego: "Cos popieprzylem z datami i impreza byla tydzien temu, ale przylatujcie".
Troche slabo tak leciec tylko na kilka dni i w dodatku bez niespodzianki. Ale nie po to ostatnie 2 tyg zabijamy czas, zeby teraz sie wycofac.
No wiec od 3 dni jestesmy w Perth, czesc wizyt za nami a czesc przed nami. Ale poki co wylatujemy na wschod. Czas nagli.